środa, 2 września 2015

Ferrari z Trapani


 Pana z wypożyczalni alokowaliśmy w przeciągu kilku minut, i po spisaniu formalności, przekazaniu 700 EUR w dobre ręce wypożyczalni, udaliśmy się oglądać pojazd, który miał nas wozić przez następne 2 tygodnie. Seat. Czerwony. Poobtłukiwany z każdej strony:) co miało sens, bo tak naprawdę większej krzywdy ( no, może poza totalną kasacją) zrobić mu się nie da;) fotele siwe od soli morskiej (od mokrych kąpielówek pasażerów), jedne drzwi pan uroczo oznajmił się nie otwierają ( ale ponieważ nie były to drzwi kierowcy, widać było że nie uznaje tego za jakikolwiek problem;), bagażnik w stanie lekkiej demolki - ale co najważniejsze, 5 walizek weszło bez specjalnych problemów.



Nasze Ferrari poza swoją zewnętrzną brzydotą okazało się jeszcze strasznym mułem (5 osób na pokładzie i 5 walizek nie pomagało;), ale polubiliśmy sie z nim bardzo - pozwalał bez myślenia o karach z wypożyczalni wsiadać prosto po wyjściu z plaży, parkować w rożnych dziwnych miejscach bo nawet jakby dostał strzała od lokalesa, bardziej by od tego nie zbrzydł. No i przede wszystkim - swoim wyglądem przypomniał 90% innych pojazdów na drodze - bo tu wszyscy mają potłuczone, poharatane, przerysowane karoserie. I wyjątkowo utylitarny stosunek do samochodów - ma przewozić z jednego miejsca w drugie, a tym celu nie musi być nowy i piękny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz