sobota, 12 września 2015

Ośmiornice wytrzeszczają oczy

Syrakuzy w dzień okazały się równie ładne jak w nocy. Na sam początek super atrakcja - uliczny targ rybno-warzywno-owocowo-serowy. Zabawa przednia, wszyscy Cię nawołują do zakupów, kroją sery do spróbowania, ośmiornice wytrzeszczają oczy, połyskują rybie łuski na standach z rozmaitymi potworami morskimi, mała dziewczynka sprzedaje jeżowce (a lokalesi spożywają je na miejscu), feeria barw, zapachów i dźwięków.


A potem piękna katedra z zachowanymi w środku fragmentami starożytnej świątyni Minerwy, fort nad brzegiem morza po Hiszpanach, źródło Aretuzy z  naturalnie tam rosnącym papirusem (To właśnie w Syrakuzach wyskoczyła nimfa Aretuza, zamieniona na Peloponezie w źródełko przez Artemidę), fontanna Archimedesa (Syrakuzy to rodzinne miasto tego pana), pełne klimatu śródziemnomorskie, wąskie uliczki, placyki, klimatyczne kafejki i restauracje.


Po południu w wielkim upale dosłownie wymęczyliśmy park archeologiczny z dobrze zachowanym teatrem greckim, pod rządami Rzymian zamienionym w arenę walk gladiatorów (prowadząc ciekawą dyskusję z Wojtkiem, że właściwie fajnie by było kontynuować te krwawe tradycje, wpuszczając na arenę naszych polityków - może zamiast wyborów?;), i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku turysty pomknęliśmy się ochłodzić na plażę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz